Epidemia koronawirusa dla każdego z nas przyniosła zmiany. W pracy, nauce, życiu towarzyskim, ale także w związkach. Dla części z nas spędzanie ze sobą większej ilości czasu z partnerem oznacza też bogatsze życie erotyczne i emocjonalne. Związki umacniają się, więzi są zacieśniane, poznajemy się lepiej, zarówno od strony duchowej, jak i cielesnej. Jak więc podchodzić do tego cielesnego aspektu związku, w dobie atakujących zewsząd doniesień o zachorowaniach?
Czy koronawirus przenosi się drogą płciową?
Koronawirus, w przeciwieństwie do np. wirusa HIV, nie do końca przenosi się drogą płciową. Jego główna „bronią rażenia” są kropelki śliny, wydzielane podczas mówienia, kichania czy kaszlu. Stąd właśnie niemal na całym świecie obowiązuje zasada dystansu społecznego i mocna sugestia, by zachować od siebie odstęp 1,5-2 metrów. Zazwyczaj taki dystans, w połączeniu z maseczką, w dużym stopniu eliminuje możliwość przeniesienia wirusa i infekcji. Cząsteczki wirusa wykryte zostały jednak także w innych wydzielinach, jak łzy, kał czy ejakulat, co pokazuje, że droga kropelkowa bynajmniej nie jest jedyną… W dodatku w czasie stosunku i tak niemożliwe jest zachowanie odpowiedniego dystansu, a maseczka w przypadku takiej bliskości stanowi zabezpieczenie nikłe i mało skuteczne (więcej na ten temat: https://www.strefanamietnosci.pl/seks-w-czasie-pandemii-czy-uprawiac-i-na-co-uwazac/). Tak więc odpowiedź na pytanie, czy w czasie seksu można zarazić się SARS-CoV-2 jest jak najbardziej twierdząca. Nie oznacza to jednak, że w czasie pandemii seksu należy unikać. Wbrew przeciwnie – ale pod pewnymi warunkami.
Seks tylko ze stałym partnerem
To główna zasada, jaką należy kierować się w obecnych czasach. Nie tylko ze stałym partnerem, ale najlepiej też takim, z którym mieszkamy. W takich warunkach i tak praktycznie niemożliwe jest zachowanie dystansu, dlatego ta wyjątkowa bliskość, jakiej doświadczamy podczas seksu po prostu nic już nie zmieni. Oczywiście przy założeniu, że żadne z partnerów nie wykazuje objawów choroby, nie jest w izolacji czy na kwarantannie. Psychologowie i seksuolodzy idą w swoich sugestiach nawet krok dalej.
Nie tylko nie zniechęcają do niego, ale wręcz zachęcają. Dlaczego? Między innymi dlatego, że w jego trakcie dochodzi do wydzielania endorfiny i dopaminy. Nazywa się je hormonami szczęścia, kojarzą się z przyjemnością, zadowoleniem, wpływają na zmniejszenie poziomu stresu, który przecież każdego w tych trudnych czasach dotyka. Z drugiej strony jego brak dla większości osób jest dużą traumą i obciążeniem psychicznym (szerzej: https://www.strefanamietnosci.pl/brak-seksu-rodzi-frustracje/).
Dodatkowo badania medyczne dowodzą, że regularne uprawianie seksu pozwala na zwiększenie odporności organizmu, obniża ciśnienie, wspomaga serce, a wszystkie te czynniki są niesłychanie ważne dla zdrowia, zwłaszcza w obecnych czasach.
Reasumując, chociaż sytuacja epidemiologiczna nie nastraja optymistycznie, nie oznacza to, że ze wszystkich przyjemności musimy rezygnować. Miłość i seks są jednymi ze sposobów, by przetrwać epidemię w lepszym zdrowiu fizycznym i psychicznym.